2009 rok, Australia. Jestem na stażu w klinice chirurgii plastycznej. Pamiętam dzień kiedy kładłam się spać i zabrakło mi płatków bawełnianych, bez których nie mogłam zmyć makijażu. Próbowałam zastąpić je papierem toaletowym, ale rezultat był taki, że wyglądałam jak panda!
Byłam tak wściekła, że jeszcze nikt nie wymyślił produktu, który by to wszytsko uprościł i powodował, że demakijaż stałby się przyjemnym rytuałem, a nie koniecznością.
Przypomniałam sobie rozmowę z lekarzem, który opowiedział mi o mikrotechnologii stosowanej we włokiennictwie i różnych sposobach na jej wykorzystanie. Pomyślałam sobie, że to może być przepis na rozwiązanie mojego problemu, z którym borykają się miliony innych dziewczyn na świecie. Po powrocie do Polski okazało się, że jest możliwe stworzenie mojego wymarzonego produktu.
I tak rozpoczęła się przygoda z GLOV.